No jak widać na blogu zaszło trochę zmian. Zastanawiam się tylko czy to aby nie słomiany zapał :P
W Hameryce jak na razie, udało mi się zaaklimatyzować, ale jeśli podczas studiów marudziłam na brak czasu, to tutaj wchodzimy już w wartości ujemnie, co oznacza, że już na prawdę z niczym nie umiem się wyrobić. Dochodzi jeszcze fakt, że prawie niczego ze sobą nie brałam. Na razie tylko zaopatrzyłam się we włóczkę i dziergam kolejny kocyk na zimę :)
No ale jak już znajdę czas, to ucinam sobie spacery po moim małym akademickim miasteczku i podziwiam okolicę.
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zacząć coś twórczego i będę miała się czym z Wami podzielić. Na razie musi zadowolić Was ten post :)
xoxo
Anti
zadowala zadowala, cieszymy sie ze dalas znac ze zyjesz w koncu:D
OdpowiedzUsuńzycze powodzenia i podziwiam za odwage ze polecialas tam i studiujesz na drugim koncu swiata :)
czekam na więcej ;) więcej zdjęć i opisów Hameryki, jestem strasznie ciekawa!! powodzenia :)
OdpowiedzUsuńnareszcie jesteś, czekam na Twoje (wy)twory z niecierpliwością.taka ładna ta Twoja Hameryka...
OdpowiedzUsuńAleż piękne zdjęcie! Czekam na amerykańskie opowieści:)
OdpowiedzUsuńZmiany są potrzebne :) Poza tym, kiedy decydować się na takie "szaleństwa", jeśli nie teraz. Jak będzie mąż, dzieci, to ciężko się będzie ruszyć do innego miasta a gdzie dopiero za Ocean (wiem z doświadczenia). Blog najwyżej poczeka aż wrócisz :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Hameryce :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny że zaglądacie, to mega motywuje! Zarówno do tworzenia jak i pisania! Postaram się wysmażyć jakąś relację o tym jak tu się żyje :)
OdpowiedzUsuń