Całość cierpliwie filcowana na sucho, skomponowana z kawałkiem wymytego przez Bałtyk drewna.
W między czasie też pofilcowałam sobie na mokro i powstała nowa broszka.
Nie wiem czemu, ale urzeka mnie cały czas biel filcu. A w planach jeszcze jeden wiszący dekor, który czeka na wykonanie.
jak eterycznie i subtelnie.
OdpowiedzUsuńjestem oczarowana tym (u)lotnym mobile.
kwiatem filcowym także.
:) Dziękuję Ci za wszystkie przemiłe komentarze jakie zostawiłaś mi na Flickrze oraz tu na moim blogu. Miło mi, że tu zajrzałaś :)
OdpowiedzUsuńTo fakt biel filcu to coś niesamowitego, a Twoja broszka... właściwie to brak mi słów na nią. Chciałabym ją po prostu dotknąć :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy :)