Zaczęło się to wszystko od zobaczonych gdzieś korali i powiedziałam: "ja też takie chcę!". Chcę, ale nie tylko mieć, ale i umieć takie zrobić. Dlatego też, po odkryciu w łódzkim Leclercu, stoiska z filcem, wełną i te pe (już go tam nie ma - przeniósł się do M1) zakupiłam dwie igiełki i trzy motki wełny. Skutki tego zakupu można było zobaczyć w moim poprzednim poscie.
Jednak igły zostały złamane. I to zmotywowało mnie do sięgnięcia w zakamarki mojego portfela i wyskrobania funduszy na nowe zakupy. I oto dzisiaj listonosz przyniósł mi paczkę pełną radości.
Mata, nowe igiełki i piękne kolorowe wełny. Będzie co robić w wolnym czasie! Dodatkowo, na Allegro zakupiłam na wyprzedaży miszmasz kolorowej czesanki, więc już nie mogę się doczekać weekendu, kiedy znajdę wytchnienie od uczelnianych spraw.
Poza tym wszystkim, rozpoczęłam w ten weekend prace nad kolejną torbą, tym razem dla siebie :) Zainspirowana wierszykiem Ignacego Krasickiego "Ptaszki w Klatce".
Mam nadzieję że uda mi się ją szybko skończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz