31 lipca 2012

torba plażowa {beach bag}

W Piaskownicy od dzisiaj czeka na was nowe wyzwanie z projektu 12/12. Tym razem inspiracją jest piosenka i chociaż mowa w niej głównie o rzekach, jeziorach, lasach i górach to mnie ona zainspirowała do stworzenia torby na plażę. Torba jest już sprawdzona w boju. Jej krój jest banalnie prosty, jest ogromna i dwie płaskie kieszenie na jakieś drobne rzeczy. W środku są jeszcze paski trzymające butelki z wodą. Jest świetna i mieści cały plażowy kram, no może bez parawanu :)


There's a new 12/12 challenge awaiting you in Art-Piaskownica. This time it's a song and although it's about rivers, lakes, mountains and forests it inspired me to sew a beach bag. It's already tested in a field and it's great. It was very easy to sew, it's huge and has two pockets for small things. Inside there are two straps holding bottles with water. The bag is just great and holds all of the beach stuff, maybe with exception of wind screen :)


Na zakończenie mam dla was panoramę z ostatnim zachodem słońca. Puszczaliśmy z P lampiony szczęścia, po czym z plaży wygoniła nas burza. Po wakacjach zostały już tylko wspomnienia, i trochę piasku tu i ówdzie, który wciąż wytrzepuje z rzeczy. No i zdjęcia, ale nie jest ich za wiele, jednak na pewno jest z czym popracować w scrapach :)

To end the post I have a sunset panorama for you, from our last day of holidays. We flied the wish lanterns together with P. and then suddenly a storm forced us to leave the beach. Now I have only memories from this Summer time and some sand here and there that I'm trying to get rid of. And ofcourse photos, not so many of them, but enough to create some scraps :)

22 lipca 2012

wakacje {holidays}


Nareszcie zasłużone wakacje, nie będzie mnie do końca lipca :) Zbieram energię do dalszego tworzenia i łapię słońce nad polskim morzem. Dozobaczenia w sierpniu!

At last holidays, I won't be here until the end of July :) I gather energy for future crafting and I'm catching some sun at the Polish seaside. See you in August!

18 lipca 2012

o książkach {about books}

Kiedyś książki czytałam wszędzie, stale i namiętnie. Potem jakoś się to urwało, a teraz jest już strasznie. Jestem tym statystycznym Polakiem co to może 3 książki rocznie czyta. I na nic moje chęci i starania. Biorę książkę do ręki, zapadam się na 20 minut w historię i nagle bum, sru, coś innego, coś ciekawszego… A potem taka nadgryziona książka leży i się kurzy, a ja po miesiącu sięgam po kolejną. Takich tomów mam już niezły stosik, albo i nie mam, bo podczas remontu wszystko posegregowałam ładnie na półkach. Ale staram się wrócić do nawyku czytania. Stan na lipiec to 3 statystyczne książki przeczytane i czwarta w trakcie, idzie więc nieźle. I aby to uczcić oto scrap z przesłaniem S. Kinga (którego osobiście jeszcze nie czytałam): "books are a uniquely portable magic"z czym zgadzam się w stu procentach. 

Scrap powstał na bazie dwóch moich najulubieńszych kolekcji ILS mint i let it go. O genialności tego połączenia mówiła już kiedyś u siebie Nulka więc to połączenie nie jest żadną nowością, ale odkąd je zobaczyłam wiedziałam, że ja też tak chcę. No i stało się. Praca ta oczywiście jest już na blogu ILS gdzie, króluję dzisiaj ja :)


In the past I used to read a lot of books, always and everywhere. But it stopped, and nowadays my reading habit doesn't exist. I'm like a statistical Pole who reads 3 books a year. I tried hard, but every book I started reading landed on the pile of unfinished books after circa 20 minutes of reading. This pile was big and had to disappear during home renovation. Now all of the books are nicely stored on shelves. But I'm trying to be better, go back to reading. So far I'm within statistics - 3 books read, 4th in the process - and it's July now. SO far so good. And to celebrate this I made a scrap with S. King quotation (whom I do not read): "books are a uniquely portable magic". I Agree with this in one hundred percent.

The LO was made using two ILS collections mint and let it go. These two go together perfectly and I don't have to tell you about that. I saw this combination first on Nulka's blog and want to try it myself ever since. Now's the perfect time. Ofcourse the LO was made for my day on ILS blog cos' this is my day there :)


piątka! {hi' five}

Noo, nareszcie mogę się z wami podzielić tą tajemnicą, ukrywaną już od jakiegoś miesiąca. Razu pewnego, dawno, dawno temu, gdy jeszcze pisałam prace magisterską i załamywałam się, że nie dam rady, napisała do mnie Nulka. "Wygrana ILS" tak brzmiał tytuł maila. Na widok tego tytułu wyskoczyłam z krzesła, walnęłam całą robotę w kąt i zaczęłam jak Tygrysek brykać po pokoju. Widok dość komiczny, ale co poradzić. Na serio była to dla mnie ogromna radość w tamtych ciemnych czasach. Potem trochę wszystko ucichło, następnie na zlocie dostałam pazuchę papierów, którą zmacałam dokładnie dopiero w domu. Ale nie dane mi było od razu siąść do pracy bo zaledwie cztery dni po zlocie miałam obronę i musiałam powtarzać te całe pięć lat nauki bzdetów (oczywiście nie powtórzyłam :P). A po obronie przyszedł stres o odkładanie pracy na bok. Owszem powstało dużo scrapów, ale żaden "dzień w ILS". Po prostu miałam za dużą tremę. W końcu wyszło jak wyszło, wzięłam dupę w troki i trochę na ostatnią chwilę poszłam na żywioł i zaczęłam kleić. W rezultacie powstało kilka prac, które będą wisiały na blogu ILS :)) 


No nawet nie wiecie jak się cieszę. Bo pierwsza, pierwsza moja praca scrapowa powstała właśnie na ich wyzwanie w maju zeszłego roku. Oczywiście nie wygrałam ale też nie o to chodziło. Znalazłam motywację by zacząć zabawę ze scrapbookingiem. Nie na długo jednak, bo kilka miesięcy później poleciałam do Stanów i wszystko jakoś przycichło. Po powrocie jednak stało się coś nieoczekiwanego, Liftonoszki postanowiły zaufać mi i mojemu niemalże zerowemu doświadczeniu (może gdyby wiedziały toby mnie nie wzięły :P) i przyjęły mnie do swojego DT. No i zaczęłam kleić jak szalona. Ufając swoim siłom zgłosiłam się jeszcze raz na wyzwanie ILSowe tym razem z modną szaro-różową pracą. No i to był strzał w dziesiątkę!

Jako pierwsza poleciała praca na Vivid. Uwielbiam tą kolekcję, ale zarazem strasznie się jej boję, bo trzeba mieć do niej temperament i doświadczenie by poskromić jej żywiołowość. Macie tak czasem, że papier jest świetny, ale nie wiecie czy dacie sobie z nim radę? Ja mam tak teraz s SODową kolekcją, leży sobie w pudełku, przekładam ją co chwila i dojrzewam, aż dam radę ją pociąć. No ale nie o tym, nie otym… Rozpisałam się już za nadto. Oto praca wykonana do Nulkowej mapki.


So this is a thing I kept in secret for some time now. More than a month ago I participated in IloweScrap challenge and I won! As a reward I have a whole day for me on their blog. It is a great surprise to me and big happiness as well. My first LO I made around May past year was created especially for their challenge. Ofcourse I didn't win but it gave me a kick to start scrapbooking. Then after few months everything calmed down because I left to US. After I was back Liftonoszki invited me to their DT and I started working with paper more and more. When I was more confident about my abilities I participated in ILS challenge one more time. And that was it! Hi' five, I won! Today I will post all the LO I've created for ILS, so stay tuned for more :)) First work is on Vivid papers. I just love these colors and patterns though they scare me a little bit. The work is done according to Nulka's sketch map challenge.

17 lipca 2012

bileciki poproszę {tickets please}

Mam od dawna taki nawyk, że wkładam zużyte bilety do portfela i je kolekcjonuję. Najstarsze to chyba pamiętają czasy gimnazjum. Czasy kiedy to bilety były tanie, komunikacja jak zwykle zawodna, a życie beztroskie. Kolekcję owych biletów z najróżniejszych miejsc przekładałam z portfela do portfela, co jakiś czas ją uszczuplając ale w sumie żal wyrzucać, no bo to w końcu wspomnienia nie? Ach ta sentymentalność. W końcu jednak musiałam wszystko wyjąć i podjąć ciężką decyzję o rozstaniu… Ale zaraz, zaraz, a może by tak zachować? No i postał album. Album z biletami. Uwaga przed wami mnóstwo zdjęć, sorry, po prostu biletów było na prawdę dużo :)


I have this weird habit, that every ticket I use I put it back to my wallet and collect them. I guess the oldest one still remembers my times in mid-school. Times when tickets were cheap, commute was as always faulty and life was without problems. I moved my ticket collection from wallet to waller, sometimes making it thinner but all in all I was sad to throw it away, the tickets are good memories, aren't they? But at the end I had to make this decision, to throw them away… But, but maybe I can save them somehow? And this is how this album was made. Album with tickets. And be warn, there's a lot of photos ahead of you, as there was so many tickets in my wallet :)


Łódzkie bilety 24 godzinne. Teraz są jeszcze droższe bo aż 5,50 za ulgowy…
Tickets from Lodz for 24 hour drive. Now they are even more expensive, 5,50 for discounted one…


Stołeczne. Sama nie wiem kiedy to mi się ich tyle nazbierało. Ostatni, niebieski to pamiątka po tropikalnym zlocie scrapowym :)
From capitol. I don't know why I have so many of them. The last one, blue ticket is a memory of tropical scrapbooking meeting in Warsow :)


Trójmiasto, lubię je za ten róż .
Tricity, I like them for this pink.


Poznańskie, z jakiegoś spontanicznego wypadu, podczas którego i tak nie udało mi się zwiedzić niczego…
Poznan ones, from a spontaneous trip, during which I didn't menage to see much in the city…


To jest hit, Kędzierzyn-Koźle. Nigdy tu nie byłam, ale od koleżanki nasłuchałam się przedziwnych opowieści o tym mieście. Ciekawe czy prawdziwe?
These are the best, Kedzierzyn-Kozle. I was never here, but from a colleague I learned most incredible stories about this city. I wonder if they are true?


Czeskie, z przedziwnych moich eskapad do Pragi, komuniakcją wszelaką.
Czech ones, from my trips using many different types of commute.


Z Pragą związane jest mnóstwo dobrych wspomnień. A biletów jeszcze więcej :)
I have many good memories connected with Prague. There is even more tickets :)


Oko Londynu, czy pociąg do Wenecji? Poproszę obydwa, w dwie strony!
Eye of London or train to Venice? Two way tickets to both please!


PKP, chyba więcej nie trzeba tłumaczyć.
Train tickets, not much to say about.


Jakieś zagubione bilety do teatru i kina (ten kinowy to na ostatni seans, przed zamknięciem lokalu).
Some lost tickets to theater and cinema (the cinema one is for the last show befor closure).


No i zadek. Koniec! Kto dotrwał ma ode mnie buziola, bo trochę wymęczyłam was tymi zdjęciami :* No a całość nie byłaby oczywiście możliwa bez SODowych taśm, kart bibliotecznych, stempla, skrawków papieru i alfabetowego szablonu. Koperty z innego źródła :P Dzięki za uwagę!

And the back page. The end! Who managed to keep up till here has a kiss :* I know that this was long. And all wouldn't be possible without SODAlicious tapes, stamps, papers and alphabet stencil. The envelopes ore from other source :P Thanks for reading!

16 lipca 2012

wdzianko i mapka {iPad case and sketch map}


Dawno nie pokazywałam czegoś nie papierowego prawda? Tak jakoś się złożyło, że zapadłam w papiery i tylko kleiłam. Ale przyszedł wreszcie czas na zmianę techniki. Wszystko dzięki wyzwaniu w Art-Piaskownicy. Dzisiaj proponujemy wam w Piaskownicy mapkę. Zazwyczaj, nie robię nic do mapek kartkowych, ale ta jest tak genialna, że pozwala śmiało wyjść poza papierowe ramy. Według niej uszyłam sobie wdzianko na tablet, coby go chroniło w podróży :)



It's long since I showed you something not paper made, isn't it? It happened so that when I started glueing I couldn't stop. But now is a time to change a technique. All thanks to new challenge on Art-Piaskownica blog. Today we propose you a sketch-map. Usually I do not do card sketch-maps, but this one is so great that you don't have to do a greeting card. You can do a lot of different things with it. So I sew an iPad case. Now it's safe and cosy during trips :)


Materiał w linie to dzieło maszyny do szycia. Symbol z mapki zamieniłam na duży inicjał, a całość wyhaftowałam różnymi odcieniami muliny. Poszło szybko 2 dni roboty i dobry serial. Teraz kusi mnie aby zrobić coś nowego, bo takie haftowanie jest bardzo zajmujące. A oto zajawka inspiracyjnej mapki. Po całość zapraszam na bloga Art-Piaskownicy, gdzie możecie zobaczyć resztę wspaniałych prac naszego DT - klik poniższy rysunek.


The lines on the material were stitched with sewing machine. I've changed the symbol sign for a big letter initial and stitched it with colorful threads while watching some TV-series. It took me two days and now my fingers are itching fore more of such work. Above you have a fragment of the inspirational sketch. If you click it you will be moved to Art-Piaskownica blog where you can see a whole map and works of our wonderful DT.



Już dawno mnie kusiło do wyhaftowania czegoś takiego. Inspirację do tej pracy znalazłam już dawno temu tutaj. Wspaniałe prace - wszystko ręcznie haftowane.

I was eager to stitch something like this for a long time now. I've found the inspiration in here long time ago. All the art is hand embroidered and it's beautiful!


Kiedyś też natknęłam się na wspaniałą kolekcję książek z haftowanym projektem okładek. Artystka Jillian Tamaki zaprojektowała tę serię specjalnie dla wydawnictwa Penguin.

Some time ago I've also found a collection of books with embroidery covers. The artist Jillian Tamaki designed and hand stitched them for Penguin publisher group.


A już niedługo, wrócę znowu z czymś papierowym, tak więc jak to mawiaja w Hameryce "stay tuned" czyli dostrójcie odbiorniki!

And soon I will be back with paper craft again, so stay tuned!

13 lipca 2012

Scrapy dwa {Two scraps}

Powoli doganiam Liftonoszki w ich wyzwaniach, więc dzisiaj mam dla was dwa kolejne lifty. Jej, nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że jestem tym DT. Mam takiego kopa i inspirację do klejenia papierów, że hej. Nie wiem czy bym siedziała tyle czasu zakopana po uszy w papierze, gdyby nie Liftonoszki :) Serio, codziennie mam zawalone biurko ścinkami (czasem przez to, że nie posprzątam poprzedniego dnia :P). Pierwsza z prac to lift Rahel Menig, który zaproponowałam dziewczynom z zespołu. Na mojej pracy wylądowały moje nowe ulubione buty. Niestety za małe, nie mogę ich zwrócić, więc chodzę w nich od święta i cierpię dla piękna (jaki tani rym…).


Slowly I manage to catch up with challenges from Liftonoszki, so today I have another two lifts. Yay! I'm so happy to be in this DT, you cannot even imagine. I am full of inspiration to cut papers. I don’t know whether I would have spent that much time on work, if it hadn’t been for Liftonoszki :) Seriously, almost every day my desk is full of paper (sometimes because I haven't clean it the day before :P). The first work presented is lift of Rahel Menig, which I proposed to girls from team. On my work you can see my new fav shoes. Unfortunately they are too small and I can't return them so I only wear them on big occasions and suffer for beauty :P


Druga praca to jakieś totalne szaleństwo. Dziewczyny rzuciły na warsztat pracę Mumki. Jej styl jest bardzo niepowtarzalny i trudny do uchwycenia. No ale wyzwanie to wyzwanie. Wzięłam wąsowy papier, który kiedyś bez namysłu chwyciłam w sklepie (a potem zachodziłam w głowę co ja z niego zrobię?), trochę farby, jakieś taśmy, wąsowa fota i oto scrap. 


Next work is a total crazy stuff. Girls proposed to lift a work by Mumkaa. Her style is so original and hard to lift it made a challenge very tough. But challenge is a challenge, so I grabbed the mustache paper, which I bought on a whim once (and then I thought what for?), some paint and tapes, mustache photo and here we go a scrap.

09 lipca 2012

Wspomnienie wiosny {memory of spring}

Ale mam scrapową passę. zmajstrowałam już w sumie cztery czy pięć scrapów w przeciągu dwóch dni. Skończyły mi się fajne zdjęcia i teraz muszę biegać wywołać nowe. Jak na razie nadrabiam Liftonoszkowe zaległości, a trochę mi się tego nazbierało. Ale nie ma problemu, dam radę! Tak mnie łapska świerzbią do papierów, że wszystko jakby samo się lepi :) Dzisiaj mam dla was zwariowany lift Naomi Capps. To było szalone wyzwanie, wymagało ode mnie dużo odwagi, żeby poszaleć z mediami i coś wykombinować. Powstała praca bez papierów scrapbookingowych, z małym dodatkiem taśmy washi, i tej z SOD▲licuious. Z Sody jest też stempelek, a alfabet nie wiem skąd. Poza tym farby, kredki, suche pastele, cienkopis i dużo wiary w siebie, że coś z tego wyjdzie.


Oh, I am now in such a good mood for scrapbooking. During the last two days I made around 4-5 scraps. Unfortunately I run out of nice photos and now I have to go print some new ones. As for now I'm catching up with Liftonoszki DT, as I missed a lot during my absence. But it's not a problem, I just can't sit still, I have to create! Today I have a wild lift of Naomi's Capps work for you. It was a crazy challenge for me, as I was a little bit to scared of all this mixed media I could use. Finally this work has no scrapbooking paper in it. Only some washi and SOD▲licious tapes (and their stamp). I don't know where's the alphabet from. The rest are watercolors, dry pastels, color pencils, fine liner and a lot of enthusiasm! I hope you like it!

08 lipca 2012

Na upały… {for hot days…}

Lemoniada!

O tak, piję ją niemalże litrami. Jest bardzo prosta do zrobienia. W końcu wystarczy tylko cytryna, mięta, lód i woda mineralna ( w moim przypadku średnio gazowana). I dobrze widzicie, lemoniada jest bez cukru :) Drugą boską wersją jest lemoniada arbuzowa. Ma piękny pastelowy kolor, jest lekko słodkawa a dzięki cytrynie i mięcie świetnie gasi pragnienie i orzeźwia.

Lemonade!

Yep, I drink it a lot these days. It's so easy to make. All you need is some lemons, mint, ice and soda water. That's all no sugar added :) The second great discover I made is a watermelon lemonade. It has beautiful pastel color, is sweeter and thanks to lime and mint it refreshes you great!

No a całe to lemoniadowanie sprawiło, że aż chwyciłam za papiery i popełniłam pierwszego od dawna scrapa! Odrabiam liftonoszkowe zaległości. Razu pewnego miałyśmy do liftowania pracę Brises. Nie powiem, ale dziewczyny zabiły mi ćwieka tym LOsem. Długo nie wiedziałam jak to ugryźć w końcu chwyciłam maskę z SOD▲licious i reszta jakoś sama poszła. Spróbowałam też metody Lejdi, aby maski użyć jako stempla. Działa wyśmienicie! 


All this lemonade thing gave me a big kick for making some scrapbooking. This was the first scrap since a long time! I got behind the Liftonoszki schedule. There was a lift of Brises' work. To tell you the truth it was hard with this LO. It took me some time to figure out how to start this work. But when I grabbed the SODA▲licious  mask everything went better. I also tried Lejdi's method to use the mask as a stamp. It works perfect!


A wy jakie macie sposoby na te upały? Ja chwilami mam dosyć, ale przypominam sobie wtedy jak bardzo tęsknię za latem zimową porą i od razu jakoś mi lepiej :P

And you, how do you cope with this hot days? Sometimes it's too much for me, but then I try to remember how much I miss Summer during winter days and its all getting better instantly :P

04 lipca 2012

At last!

Na reszcie! Jej, aż nie mogę uwierzyć, że to już koniec :) Obroniona i szczęśliwa, teraz zaczynam powolny powrót do życia i tworzenia.


Mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądacie, bo mam nadzieję zrobić szurum - burum na blogu i działać prężnie :)

buziaki