A wyszło jak wyszło. Mój naoczny świadek nazwał go troszkę szekspirowskim, a dla mnie miał być bardziej horrorowy. O kim mowa? O ptaku przygotowanym an wyzwanie art piaskownicy. Oto i on:
I to by było na tyle dziś. Nie wiem co kiedy, później, bo studia zjadają mój czas bezlitośnie